Pierwsze zwycięstwo na własnym obiekcie

Pierwsze zwycięstwo na własnym obiekcie

PRĄDNIK: Ćwięczek Paweł - Gęgotek Kacper (85' Jarosław Orczyk), Kaganiec Piotr, Gęgotek Dawid, Gęgotek Artur - Kajda Dominik, Szczepański Michał (65' Dominik Zając), Kaganiec Krzysztof - Gęgotek Karol (70' Jarosław Kozioł), Grzegorz Gądek (65' Piotr Piasny) - Michalski Miłosz

BRAMKI:
1-0 9' Krzysztof Kaganiec
2-0 34' Dawid Gęgotek (As. Karol Gęgotek)
2-1 61' Artur Gęgotek (Sam. )
2-2 89' Paweł Kurkowski
3-2 90+3' Miłosz Michalski (As. Piotr Kaganiec)

Po emocjonującym spotkaniu Prądnik przerwał w końcu swoją niechlubną serię domową odnosząc przy okazji pierwsze zwycięstwo na niedawno oddanym obiekcie. Do niedzielnego spotkania gospodarze przystąpili bardzo zmobilizowani i już od pierwszego gwizdka można było zobaczyć tego pierwsze efekty. Zespół dowodzony przez Marcina Górkę raz za razem stwarzał zagrożenie pod bramką Leśnika, jednak pierwszy gol wyniknął w dużej mierze z przypadku. Arbiter spotkania dość pochopnie podjął decyzję o przyznaniu jedenastki za rzekome zagranie piłki ręką, co wzbudziło spore protesty przyjezdnych. Piłkę jedenaście metrów od bramki trzeci raz w tym sezonie ustawił kapitan gospodarzy i strzałem po ziemi kompletnie oszukał goalkeepera Leśnika. Goście w pierwszej połowie niemal zupełnie nie istnieli, mimo to na kolejną bramkę trzeba było poczekać prawie pół godziny. Po dwójkowej akcji braci Gęgotków starszy z nich dopadł do zagranej futbolówki i strzałem "pod ladę" podwyższył prowadzenie. Wynik utrzymał się do gwizdka kończącego pierwszą część spotkania, co było dość irytujące w obliczu licznych okazji strzeleckich, jakie stworzył sobie Prądnik. Można było się spodziewać, że w myśl starego piłkarskiego porzekadła goście obudzą się z letargu i przyprawią tłumnie zgromadzonych sympatyków gospodarzy o szybsze bicie serca.

W szatni Leśnika najwyraźniej musiało paść "kilka męskich słów", bowiem od początku drugiej połowy goście zaczęli prezentować się znacznie lepiej. Już jeden z pierwszych ataków mógł poskutkować zdobyciem gola, uderzenie Pawła Kurkowskiego zatrzymało się na poprzeczce bramki Pawła Ćwięczka. Drugiego ostrzeżenia nie było, po zamieszaniu w polu karnym rozpaczliwie interweniujący na linii Artur Gęgotek wpakował piłkę do własnej siatki. Trener reagując na przebieg wydarzeń dokonał zmian w formacji ataku, jednak w żaden sposób nie wpłynęły one na pacyfistyczną postawę ofensywy Prądnika, która w drugiej części meczu w dalszym ciągu miała zwichrowane celowniki. Przyjezdni długo czekali na jakąś okazję do wyrównania wyniku, a ta nastąpiła w ostatniej minucie regulaminowego czasu. Duża w tym zasługa defensywy gospodarzy, którzy popełnili serię kosztownych błędów, a do wyrównania silnym uderzeniem z kilkunastu metrów doprowadził Paweł Kurkowski. Wydawało się, że będzie to cios, po którym Prądnik nie zdoła się podnieść, a nieliczni fani zaczęli już nawet opuszczać obiekt. W ostatniej akcji meczu goście popełnili jednak bardzo głupi faul w bocznej strefie boiska, co skończyło się dla nich tragicznie. Po dośrodkowaniu Piotra Kagańca decydującą bramkę efektownym szczupakiem zdobył Miłosz Michalski, zapewniając Prądnikowi bezcenne 3 oczka.

Frekwencja (ok. 100)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości